- Nie istnieje na tej ziemi żadna trwała radość, o ile nie rozpoczyna się ona od uwielbienia Boga - powiedział biskup Marek Szkudło w czasie pielgrzymki nauczycieli do Matki Bożej Piekarskiej.
Stwierdził: - Dodam jeszcze więcej: nic, co się od tego uwielbienia nie rozpoczyna, nie jest w stanie zaspokoić ludzkiego pragnienia radości.
XVIII Archidiecezjalna Pielgrzymka Nauczycieli, Wychowawców, Katechetów i Pracowników Oświaty odbyła się 7 października w sanktuarium Matki Bożej Piekarskiej. Rozpoczęła się od Mszy św. Przewodniczył jej biskup Marek Szkudło. W homilii mówił o pracy w szkole jako o zawodzie i misji.
Nawrócony noblista
Przytoczył też świadectwo człowieka, który kilka dni temu został ogłoszony tegorocznym laureatem literackiej nagrody Nobla. - Został nim Jon Fosse, Norweg, który - jak sam mówi - będąc ateistą, nawrócił się i został chrześcijaninem. Wielu dziennikarzy pytało go i pyta o to, jak tworzy. On odpowiada, że cały twórczy proces odbywa się w jego przypadku w ciszy: "To trudne do wyjaśnienia komuś postronnemu", mówi. I dodaje: "Siedzę i piszę, słyszę to dokładnie w momencie, w którym stawiam kolejne zdania. O niczym wówczas nie myślę, nie zastanawiam się nad tym, wydostają się ze mnie tysiące słów". Opisując, jak stał się chrześcijaninem, mówi: "Tym, co doprowadziło do zmiany, co całkowicie odmieniło moje życie i sprawiło, że uważam się za prawdziwego chrześcijanina, było właśnie pisanie. Dzięki niemu zacząłem rozumieć, co dzieje się, gdy tworzę, jak przebiega akt kreacji. I jak bardzo nie mam na niego wpływu" - cytował biskup Szkudło. - Moi kochani, przyznam, że ta kwestia ciszy i otwarcia na akt tworzenia bardzo mi się kojarzy ze sceną z dzisiejszej Ewangelii - dodał, wskazując na zwiastowanie Maryi.
- Anioł, posłany przez Boga, wszedłszy do Niej rzekł: bądź pozdrowiona. Nie wiemy, co wtedy robiła, nie mamy pojęcia, w jakiej części domu się znajdowała. Wiemy jednak, że musiała choć na chwilę przedtem trwać w ciszy, skoro usłyszała anioła. Z tej ciszy przerwanej pozdrowieniem anielskim zrodziło się zmieszanie. Z tego zmieszania - rozważanie, "co miałoby znaczyć to pozdrowienie". Znowu odzywa się anioł i prosi Ją najpierw o to, żeby się nie bała. Potem tłumaczy Jej, co ma się stać. Maryja zadaje tylko jedno pytanie, po którym otrzymuje wyjaśnienia. Tyle wystarczy, żeby z Jej ust, z ust człowieka, z ust Niewiasty, popłynęły słowa, dzięki którym odtąd już nic na tej ziemi nie będzie takie samo. Słowa tkające niejako osnowę nowej historii ludzkości, historii odwracającej starożytne przekleństwo Ewy - podkreślił.
Ona trwa z uczniami - z tobą też
Biskup Marek odniósł ten biblijny opis zwiastowania bezpośrednio do pielgrzymów. - Kochani, nauczyciele i wychowawcy, „sprawy milczenia godne” to sprawy największe i najbardziej tajemnicze. Tylko ten, kto doświadczył Boga, wie, jak mało można o Nim powiedzieć. Ale jeśli w ciszy swojego serca człowiek wsłuchuje się w Jego głos, to może zacząć tworzyć rzeczy wyjątkowe. Historia Maryi, która przekroczyła wiedzę wszystkich mędrców i która wierzącym rozjaśnia umysły, to historia najrozsądniejszego podejścia do własnej życiowej historii, do własnej niewiedzy i niepewności. Również w waszym przypadku. Pielgrzymujecie do Piekar, niosąc w sercach swoje własne sprawy i - zapewne, jak ufam - sprawy powierzonych wam młodych ludzi. Potrzeba wam wiele mądrości i to wiecie na pewno. Mądrości, która godzi misję z profesją, profesję z powołaniem.
Zapewnił też: - W sali na górze Maryja po wniebowstąpieniu Jezusa trwała na modlitwie z uczniami Jezusa. Tu też to robi. Trwa na modlitwie z każdym z was. Wyprosi każdemu łaskę zesłania Ducha Świętego, który jako Światłość Najświętsza oświeci „serc wierzących wnętrza”. By tak się jednak stało, trzeba, aby każdy z was to swoje wnętrze otworzył. Zróbcie to i nie obawiajcie się Go wpuścić do środka. Wtedy na pewno słowa Maryi staną się modlitwą każdej i każdego z Was: Wielbi dusza moja Pana, raduje się duch mój w Bogu…
Przemysław Kucharczak / katowice.gosc.pl