W piątek 1 grudnia Abp Galbas uczestniczył w uroczystościach barbórkowych w Akademii Muzycznej w Katowicach.
przypomniał, że jest Ślązakiem, pochodzącym z Bytomia, i ma żywe wspomnienia z dawnych barbórek. Wspominał wczesnoporanne przemarsze orkiestr górniczych przez dzielnice Karb i Szombierki oraz swoją pierwszą górniczą czapkę z tektury i z bibuły, zrobioną w przedszkolu. Mówił o śpiewaniu śląskich pieśni o górniku spod Bytomia, „co wydobywo wyngiel każdego dnia”. Wspominał rytm życia związany z kopalnią oraz tąpnięcia, których było sporo.
Mówił wreszcie o śląskiej pobożności, w której zawierają się ostatnie niedziele maja w Piekarach i każda niedziela w małej kapliczce obok osiedlowego bloku, w którym sam biskup mieszkał. Przypomniał, że w ósmej klasie zastanawiał się, czy aby nie pójść do Technikum Górniczego, ostatecznie wybrał samochodowe.
Hierarcha powiedział, że opuścił Górny Śląsk na prawie 40 lat. W tym czasie nie było barbórek. ‒ Były z tą ziemią różne związki. Jak w tangu. Raz byliśmy bliżej, raz dalej, ale zawsze razem. Teraz jestem znów tutaj. W domu. Widzę jak Śląsk się zmienił. (…) Widzę ile tu nowoczesności, pędu, kolorów, gdzie zielony zastąpił szary, ile tu życia i ile szans, ile nowych energii, dobrej transformacji, nie tylko technologicznej ‒ zauważał.
Powiedział o swojej niedawnej wizycie w dzielnicy, gdzie zlikwidowano kopalnię. Zobaczył zatrważający obraz degeneracji społecznej i braku perspektyw. ‒ To też jest dzisiejszy górniczy, bo przecież nie „pogórniczy” Śląsk.
(…) Kościół na Śląsku chce być w tym. W tym świecie, w tych sprawach, w tych problemach. Chce iść razem, by pomóc człowiekowi. Nie, by wyskubać państwową kasę ‒ zapewniał. ‒ Kościół chce być przy górnikach, gdy zjeżdżają pod ziemię ‒ dodawał.
Mówił o bliskości z tymi, którzy w tej branży stają się młodymi emerytami, a także o rodzinach tych, którzy już nigdy nie wyjadą, choć zjechali: ludzi z Pniówka, z Zofiówki, a ostatnio z Jaworzna. Zapewniał, że Kościół chce być obecny w myśleniu o nowoczesnym, przyszłym Śląsku, który oby jeszcze bardziej był dla ludzi, a nie tylko dla technologii.
Arcybiskup prosił Boga o błogosławieństwo „dla Śląska, (…) dla świata górniczego i dla każdego górnika”. ‒ Niech Pan nieba, ziemi i podziemia zawsze was strzeże i wam pomaga. Niech wam po prostu szczyńści. „Szczyńść Boże” ‒ powiedział na koniec.
asp / KAI